Końcówka rundy jesiennej była dla Michała Kobiałki udana. Pomocnik Chełmianki uporał się z problemami zdrowotnymi i wskoczył do składu. Podczas nieobecności Piotra Piekarskiego zakładał kapitańską opaskę. W rozmowie z nami opowiedział m.in. o nadchodzącej rywalizacji ze Starem Starachowice i pożegnaniu stadionu przy ul. Szwoleżerów w obecnym kształcie.
Meczem z Wiślanami zamknęliście rundę jesienną. Do rozegrania pozostało jeszcze spotkanie ze Starem Starachowice – mecz rozgrywany awansem. Wcześniej pokonali Was aż 5-1. Jest w Was zapewne chęć rewanżu za tak dotkliwą porażkę?
Michał Kobiałka: Podchodzimy do tego meczu, jak do każdego innego. Chcemy po prostu zgarnąć pełną pulę. Takie czynniki, jak ten wynik dają nam jedynie kolejną dawkę motywacji, ale cel zawsze jest tylko jeden – chcemy zdobyć trzy punkty.
Jak oceniasz rundę jesienną w wykonaniu Chełmianki? Czy uważasz, że stać Was było na więcej?
Na szczegółową analizę jeszcze przyjdzie czas, ale jednego jestem pewien – w tej drużynie jest jakość, której w Chełmiance jeszcze nigdy nie widziałem. Mamy drużynę, która potrafi grać w piłkę, jest wielu zawodników z przeszłością w mocnych klubach. Przede wszystkim jest to jednak naprawdę dobra szatnia, co jest bardzo istotne w osiąganiu wyników i realizacji założonych celów. Ta runda miała swoje dobre i złe momenty. Żałujemy straconych punktów przede wszystkim z Sandecją, która strzeliła nam zwycięską bramkę w ostatniej minucie i z Podhalem, gdzie przecież graliśmy w przewadze. Jest nad czym pracować, dlatego musimy dobrze wykorzystać czas przerwy zimowej. Tę ekipę stać na więcej, zdecydowanie.
W końcówce rundy zacząłeś regularnie występować w podstawowej jedenastce. Pod nieobecność Piotrka Piekarskiego zakładałeś nawet opaskę kapitańską. Jak czujesz się na boisku? Chyba trochę żal, że runda się kończy, bo zacząłeś się rozkręcać…
Bardzo się cieszę, że wróciłem. Nie ukrywam, że problemy zdrowotne w ostatnim czasie sporo mnie kosztowały, ale dzięki wsparciu m.in. mojej żony, rodziny i przyjaciół, z niecierpliwością czekałem na powrót na boisko. Podobno do dyspozycji sprzed urazu wraca się tyle, ile się ,,pauzowało”, lecz ja z meczu na mecz czuję się coraz lepiej. Czy żałuję, że runda już się kończy? Z biegiem czasu jestem bardziej świadomy i postrzegam to raczej jako szansę na poprawę deficytów i zbudowanie formy, która da Chełmiance jeszcze większą wartość. Opaska kapitańska to zawsze duża odpowiedzialność i wyróżnienie. Jestem dumny, że mam możliwość noszenia jej na ramieniu w klubie, który dużo dla mnie znaczy.
W poprzednim sezonie wróciłeś do Chełmianki po długiej nieobecności. Jak czujesz się w zespole?
Jak wspominałem wcześniej, mamy fajną grupę ludzi, więc czuję się bardzo dobrze i swobodnie. Fakt, że byłem w tym klubie na początku swojej przygody, motywuje mnie, by w każdym meczu dawać z siebie jeszcze więcej i ciągnąć w górę cały zespół.
Spotkanie ze Starem Starachowice będzie jednocześnie ostatnim meczem na stadionie przy Szwoleżerów przed jego przebudową. Masz jakieś szczególne wspomnienia z tym obiektem?
Tak, będzie to dla mnie wyjątkowe spotkanie. Wspomnień z tym obiektem jest bardzo dużo. Nie starczyłoby rozmowy, aby to wszystko opowiedzieć. Pierwsze, które przychodzi mi na myśl to m.in występy na tym stadionie w grupach młodzieżowych Niedźwiadka Chełm, gdzie pełniłem funkcję kapitana. Chodziłem też na mecze Chełmianki jako kibic i dopingowałem zespół wspólnie z innymi fanami z poziomu trybun. Później debiut w pierwszej drużynie w meczu z Orlętami Łuków, bramki zdobywane w ważnych meczach, np. z Resovią czy Motorem Lublin oraz spotkania pucharowe z Zagłębiem Sosnowiec i Rozwojem Katowice. Z śmieszniejszych sytuacji zapadł mi w pamięci rower wiszący na poprzeczce bramki. Był to kawał chłopaków na jednym z kolegów. Ten stadion to historia naszego miasta, kibiców i moja, dlatego zrobimy wszystko, by godnie pożegnać ten obiekt.
Dzięki i powodzenia!