Piotr Zmorzyński to jeden z najmocniejszych punktów w zespole Chełmianki – ważna postać zarówno na boisku, jak i w szatni. Z lewym wahadłowym porozmawialiśmy o nadchodzącym meczu z KSZO Ostrowiec Świętokrzyski, a także m.in. o emocjach, jakie wygenerowało spotkanie z Siarką Tarnobrzeg.
Emocje po meczu z Siarką Tarnobrzeg opadły? Zdarzyło Ci się w ogóle kiedykolwiek grać w tak szalonym spotkaniu?
Piotr Zmorzyński: Tak, minęło już kilka dni, emocje opadły. Mamy przed sobą kolejny ważny mecz i obecnie skupiamy się wyłącznie na nim. Natomiast, co do drugiej części pytania, to przyznam szczerze, że jak dotąd nie zdarzyło mi się grać w tak szalonym meczu. Nigdy nie brałem udziału w takim starciu. Bardzo cieszymy się z tego zwycięstwa.
Co działo się w szatni w przerwie? Na drugą połowę wyszliście naładowani i odwróciliście niekorzystny wynik.
W przerwie trener postawił nas do pionu. Widocznie podziałało. Byliśmy jeszcze bardziej zmotywowani, aby odwrócić losy meczu. Całą drugą połowę graliśmy z wiarą, że uda nam się to zrobić. Dążyliśmy do tego jako cała drużyna, kolektywnie i ostatecznie się udało. Wygraliśmy 5:4.
Jakie nastroje panują w zespole przed meczem z KSZO? Jedziecie na trudny teren. Na co szczególnie trzeba uważać w starciu z tym rywalem?
Nastroje są bardzo dobre. Jesteśmy po serii pięciu zwycięstw z rzędu i odwróceniu wyniku z 0:3 na 5:4. To dodatkowo nas zbudowało. Chcemy wygrywać dalej, bo wierzymy, że przy odpowiednim podejściu, zaangażowaniu, walce, ambicji i pozostawieniu zdrowia na boisku, potrafimy to robić. Pokazaliśmy to w ostatnich meczach. To prawda, jedziemy na trudny teren i zmierzymy się z dobrym zespołem. KSZO regularnie punktuje, ale w tamtej rundzie też byli w dobrej dyspozycji, a to my wygraliśmy 4:1.
Które z rozgrywanych spotkań do tej pory było z Twojej perspektywy najtrudniejsze i którego najbardziej żałujesz pod kątem wyniku?
W tym sezonie było niestety kilka spotkań, w których straciliśmy punkty w ostatnich minutach. Tych meczów jest mi więc szkoda najbardziej, bo dziś bylibyśmy w innej sytuacji. Ja w pamięci mam szczególnie wyjazdowy mecz z Podhalem Nowy Targ, gdzie przegraliśmy 2:3 pomimo tego, że graliśmy w przewadze jednego zawodnika i mieliśmy sporo okazji bramkowych.
Grałeś w wielu klubach na wyższym poziomie rozgrywkowym, m.in. w Arce Gdynia. Czy dziś, mając tę perspektywę, uważasz, że Chełmianka poradziłaby sobie w drugiej lidze?
Gra na wyższym szczeblu wiąże się oczywiście z wieloma zmianami zarówno w zakresie organizacyjnym, jak i sportowym. W Chełmie powstaje jednak nowoczesny stadion oraz cała baza treningowa. Chełmianka to bez wątpienia klub, który się rozwija, a impulsem do dalszego rozwoju z pewnością byłby awans. Jestem pewien, że i miasto i klub spokojnie poradziłyby sobie z tym wyzwaniem.