– Spotkanie z Unią Tarnów to mecz z gatunku tych, które trzeba było wygrać – mówi Grzegorz Bonin, szkoleniowiec Chełmianki. Jak trener biało-zielonych ocenia sobotnie starcie z ostatnim zespołem w tabeli Betclic III ligi grupy IV?
W sobotnie południe Chełmianka mierzyła się na własnym boisku z zespołem Unii Tarnów. Gracze z Podkarpacia zajmują ostatnie miejsce w ligowej tabeli, jednak “tanio skóry nie sprzedali”. Podopieczni Grzegorza Bonina o pełną pulę walczyli do ostatniej minuty i ostatecznie im się to udało. Jak przebieg spotkania ocenia szkoleniowiec biało-zielonych?
– Mecz z gatunku tych, gdzie po prostu trzeba było wygrać i to się udało. Mierzyliśmy się z młodą drużyną, która gra bez żadnej presji, bo chyba jest pogodzona ze spadkiem. Dlatego na boisku widzieliśmy zespół, który grał odważnie zarówno z piłką, jak i bez piłki – mówi trener Chełmianki, która zwyciężyła z Unią Tarnów 3:2.
– Pierwsza połowa była pod naszą kontrolą. Notowaliśmy bardzo dużo odbiorów przy wysokiej obronie, ale zabrakło nam skuteczności i lepszej decyzyjności. W ofensywie czasami trzeba zwyczajnie więcej prostoty – tłumaczy szkoleniowiec, który dodaje, że druga część meczu, choć bardziej emocjonująca z perspektywy kibiców, była dużo bardziej chaotyczna.
– Mieliśmy oczywiście dalej przewagę, ale nie mieliśmy już pełnej kontroli nad meczem. Stracone bramki, a szczególnie pierwsza była bardzo łatwa do wybronienia. Druga to błąd techniczny, odbicie ręką i rzut karny – mówi Grzegorz Bonin.
Co trener Chełmianki uważa za największy pozytyw sobotniego meczu? – Największym pozytywem jest to, że w końcu to my w końcówce meczu strzelamy gola, który daje nam trzy punkty – podsumowuje opiekun biało-zielonych.